poniedziałek, 6 sierpnia 2012

one day the sun will come out




   Miała być wielka aglomeracja, jest malutkie ok.12-sto tysięczne miasteczko, położone między polem a łąką. East Malling będzie moim domem przez najbliższe kilka miesięcy. Czy żałuję, że nie jest to centrum Londynu czy Liverpoolu ? W brew pozorom – nie. Myślę, że bardziej skorzystam na wyjeździe mieszkając z dala od wielkomiejskiego zgiełku. :)



    East Malling jest położone w Kent na południowym wschodzie Wielkiej Brytanii, około 35 mil od Londynu. Czyli, do stolicy UK będę mieć godzinkę pociągiem (więc jeśli będę chciała, a na pewno będę, wybrać się do Londynu, nie będzie to większym problemem :) ). Jak już pisałam, East Malling jest małym miasteczkiem, więc do szkoły językowej będę musiała dojeżdżać pociągiem (jedynie 10minut) do Maidstone. 



   Host family, która będzie mnie gościć to Louise i James oraz dwoje ich dzieci : sześcioletnia Scarlett i dwuletni Hector. Bardzo się cieszę, że na nich trafiłam, między innymi dlatego, że mięli już auperki w swoim domu, Węgierkę, Hiszpankę i Polkę! A do tego sama Louise była aupair przez rok we Francji, więc dokładnie wie ‘o co chodzi’ : ) Dzięki temu będzie łatwiej się przystosować zarówno mi, jak i im.
   James pracuje w banku w Londynie, a Louise, jak sama mówiła „po prostu jestem mamą”, więc zazwyczaj jest w domu przez cały czas. Dzięki temu po pierwsze będę czuć się pewniej z dziećmi i pewnie mniej się będę bała, a po drugie będę cały czas używać angielskiego i rozmawiać więc będę cały czas praktykować to czego będę się uczyć : ). 






2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja o wiele bardziej wolałabym mieszkać w wiosce i mieć duże miasto niedaleko. zawsze masz gdzie wyjść - przestrzeń, świeże powietrze. A jak Ci się zachce do miasta to wsiądziesz w pociąg i już ;) czekam na pierwsze posty z nowego miejsca zamieszkania, bo bardzo lubię UK. ;)

    OdpowiedzUsuń