czwartek, 23 sierpnia 2012

And live as if you'll die today.


   W końcu przyszedł dzień wyjazdu…

   Pobudka o 3;30, ostatnie ‘poprawki’ i w drogę. Oczywiście wyjechałam za późno, do tego doszły korki w warszawie, niby nie duże, ale przez nie traciliśmy cenny czas. Na lotnisku też nie obyło się bez problemów. Najpierw za ciężki bagaż, potem lot opóźniał się, najpierw 10 minut, potem kolejne 20… Gdy nadszedł upragniony czas boardingu, okazało się, że mam złą kartę pokładową! Byłam na niej Beatą, a nie Ewą. W ogóle tego nie zauważyłam! Jednak Panie zajmujące się tą kontrolą były przygotowane (zdążyli się pewnie wcześniej zorientować, że jest coś nie tak w ststemie ^^ ), jednak dziwnie dopytywały się o mój bagaż, przez cały lot później myślałam czy moja walizka na pewno doleci do Londynu, a nie na przykład do Kairu…  



   Wystartować udało nam się z godzinnym opóźnieniem, którego powodem był ‘korek powietrzny’ (nie wiem jak dla innych, dla mnie to bardzo śmiesznie brzmi ^^ ). Lot minął bez większych rewelacji. Muszę przyznać, że Londyn wygląda niesamowicie z lotu ptaka. Jest przeogromny! Podobnie jak lotnisko Heathrow. Byłam pewna, że nie uda mi się pokonać odległości pomiędzy wyjściem z samolotu a odebraniem bagażu. Mój bagaż doleciał. Wszystko się udało pomimo małych zawirowań, bez problemu znalazłam Pana taksówkarza, który dzielnie trzymał kartkę z moim imieniem i nazwiskiem. Po godzinie jazdy dotarłam w końcu do celu mojej podróży, miejsca gdzie spędzę najbliższe kilka miesięcy. Jest pięknie. 

   Dom jest baaardzo duży, jeszcze się w nim gubię i nie czuję się pewnie gdy idę do kuchni czy łazienki (nie jestem pewna czy dojdę do odpowiedniego miejsca ). Co do mojego pokoju, a w zasadzie dwóch pokoi… Sypialnia z przeogromnym łóżkiem, mogę spać w poprzek i nie wystają mi nogi, do tego jest bardzo wysokie  . Mam do swojej dyspozycji również salonik z TV i setkami płyt DVD chyba z każdym filmem wyprodukowanym przez ostatnie 30 lat.




  
   Jednak najbardziej do gustu przypadł mi ogród. Odrobinę przypomina mi ten z książki  Frances Hodgson Burnett , jest pełno zakamarków po których biegają dwa urocze spaniele. Myślę, że spędzę tam parę wieczorów dopóki jest jeszcze dość ciepło :). (zdjęcia będę dodawać sukcesywnie ^^ ). Znalazłam nawet huśtawki!
 




   Zostałam przywitana przez hostmamę i dzieciaki. Bardzo się ucieszyli na mój przyjazd, czekali z niecierpliwością przez te opóźnienia.
   Na dobry początek z dwojga dzieci, którymi miałam się zajmować zrobiło się czworo. Do Scarlett przyszły koleżanki, bardzo  urocze siostry. Jedna z nich została na noc więc było ciekawie :). Hector na początku był bardzo nieśmiały, jednak po zabawie wozem strażackim ( i po tym jak pochwaliłam się, że w Sokołowie jest jednostka straży ^^ ) myślę, że zyskałam jego zaufanie, więc jest coraz lepiej. Czuję, że czas spędzony tutaj w East Malling będzie bardzo wyjątkowy i wesoły!

 Dziś pojechaliśmy pociągiem do Maidstone, gdzie będę chodzić do szkoły językowej :)




2 komentarze:

  1. super! czekam na zdjęcia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łóżko masz jeszcze fajniejsze niż to Sokołowskie :)
    dodawaj zdjęcia i wyślij mi kartkę, pamiętaj :D buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń