środa, 19 września 2012

White peacock


Dzień za dniem mija szybko i zanim się obejrzałam minął już miesiąc odkąd tu jestem.  Niepostrzeżenie też łapię się na mówieniu słowa „lovely”  które na początku doprowadzało mnie do szału. Zastanawiałam się  jakim cudem wszystko może być „lovely”. Pogoda, kawa, kanapka, spacer z psem, bluzka, kubek, makaron, odebranie dziecka ze szkoły, a nawet ja. Wszystko!  Dziwiło mnie to strasznie, jednak z biegiem czasu przyzwyczaiłam się, że ludzie tutaj naprawdę są dla siebie mili i Polacy są zupełnie inni niż Anglicy. 
 
Nareszcie czuję, że wbiłam się w rytm życia tutaj. Zajęło mi sporo czasu zgranie się z otoczeniem pomimo sympatii do hostów jak i uroku Kent. Weszłam w pewien system, który jak najbardziej mi odpowiada i nie mam co do niego zastrzeżeń.  Śniadanie, zabawa, lunch, spacer z psami, zabawa, kolacja, odpoczynek… Każdy dzień wydaje się podobny jednak zawsze wydarzy się coś co to zmieni.

Tak było z tą sobotą. Dzień zapowiadał się bardzo leniwie ale niespodziewanie zostałam zaproszona na wycieczkę do Leeds Castle. Jest to bardzo piękny, chociaż stosunkowo niewielki zamek niedaleko Maidstone. Wybudowany ok. 1100 roku był siedzibą królów, między innymi Henryka VIII. W późniejszym czasie bardzo zaniedbany do momentu gdy kupiła go Lady Baillie. Kobieta postanowiła odnowić posiadłość. Zatrudniła architekta Owena Little’a, który średniowieczny zamek zmienił w nowoczesny, jak na owe czasy.
Leeds Castle naprawdę zachwyca. Z zewnątrz przypomina budowlę wokół której mogliby chodzić rycerze w zbrojach i damy dworu w pięknych sukniach. Kontrastem do tego jest wystrój wnętrza rodem z początku XX wieku, może lat 20-stych. Wydaje się to być dziwne, ale Lady Baillie zdaje się wiedziała co robi zmieniając je.

Wokół zamku rozciąga się piękny park ze stawem i rozchodzącymi się od niego strumykami. Wielkie, stare drzewa wydają się pamiętać czasy króla Henryka VIII. A białe pawie i czarne łabędzie, które dosłownie jedzą ludziom z rąk dodają uroku i baśniowego nastroju. Po raz pierwszy widziałam białego pawia. Według mnie jest niesamowity, piękny, dostojny i wygląda jak przybysz z innego świata zagubiony na brzydkiej Ziemi . :) 




Czas naprawdę szybko leci. Miesiąc minął, kurs angielskiego załatwiony, na pozostałe 2 kursy zapiszę się w sobotę. Nie mogę się doczekać pierwszych zajęć bo jestem bardzo ciekawa sposobu nauczania tutaj, bardzo mnie to intryguje :) szczególnie gdy patrzę codziennie na 7 letnią dziewczynkę, która płynnie czyta, nieźle pisze i sprawnie mnoży dość duże liczby, w czasie kiedy jej polscy rówieśnicy uczą się dopiero literek i ile to jest 9+7. :)
 Zapraszam na fotorelację z Leeds Castle :)


















Azjatycki znak nawet w Leeds Castle ^^



















4 komentarze:

  1. uwielbiam Europę! :) już miesiąc? nim się obejrzysz minie rok tak jak mi mój pierwszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. czuję się bardzo podobnie do Ciebie. niedługo minie mój pierwszy miesiąc w Anglii, a wszystko się tak szybko zmienia - włącznie z moim angielskim. zaczynam poznawać nowe osoby i przystosowywać się do tutejszego klimatu. a dzisiaj mamy taką brzydką pogodę :/ Twój styl fotografii strasznie mi mój przypomina - może to przez te mocne kontrasty :P A czy mogłabyś trochę powiększyć rozmiar fotografii, bo takie się lepiej ogląda (ale to tylko moje zdanie). mam nadzieję, że wszystko będzie Ci jak najlepiej mijało i że zwiedzisz jeszcze mnóstwo pięknych miejsc w Anglii. Pozdrawiam ciepło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zastanawiałam się jaki rozmiar zdjęć wrzucać, nikt nie wyrażał zdania do tej pory na ten temat :) będą większe :)

      Usuń
    2. Też chciałam pisać o wielkości zdjęć ;)
      Co do Anglików - są milsi niż Polacy. Ale np tutaj w Niemczech uważa się iż to Anglicy są zawsze smutni, sztywni i jacyś tacy "dziwni". No My, Polacy nie możemy powiedzieć inaczej o Niemcach ale oczywiście każdy naród poznany od środka staje się "inny" niż słyszeliśmy. No może poza Polakami ;D

      Usuń