Niedziela. Znowu roboty na torach między Maidstone a
Ashford. Czy ja naprawdę nigdy nie mogę pojechać gdzieś beż problemów? Eh..
Jednak mimo wszystko nie było tak źle i po dwugodzinnej podróży dotarłam do
Dover.
Muszę przyznać, że wyobrażałam sobie to miasto mniej więcej
tak jak je zobaczyłam. Szeregowe domy, kamienista plaża. Jedynie rozmiar miasta
się nie zgadzał. Dover okazało się malutkim miasteczkiem! Kilka uliczek, pubów,
dwa polskie sklepy, przeogromny i niesamowity port i zamek, dobrze wyglądający tylko na pocztówkach. Nie
mogę zapomnieć oczywiście o białych klifach, które są imponująco piękne.
Po zwiedzaniu przyszedł czas na relaks więc ja i cztery inne
polskie au pair wróciłyśmy na plaże i rozpaliłyśmy grilla :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz