poniedziałek, 1 października 2012

Cause all that's waiting is regret.


   Obudziłam się o 6;28. Dwie minuty przed nastawionym budzikiem. Pierwszą myślą po obudzeniu i sprawdzeniu która jest godzina było „28 to nie jest moja najszczęśliwsza liczba”, mam zdecydowanie mieszane uczucia co do niej od czasów gimnazjum. Chcąc nie chcąc musiałam wstać mimo zapowiadającego się jakiegoś nieszczęścia prze tą nieszczęsną 28. 

   Po odsłonięciu rolet przywitało mnie słońce - prognoza pogody zdawała się sprawdzać. Uśmiechnęłam się do niego jednocześnie układając w myślach plan idealny aby nie spóźnić się na pociąg o 8;31, a jako, że zawsze rano mam niebywale wolne ruchy, a czas zdaje się płynąć niewiarygodnie szybko obawiałam się, że 2 godziny mogą, jakimś cudem, nie wystarczyć… Starałam się robić wszystko sprawnie, prysznic, ubieranie się z tym był dość duży problem, śniadanie i… bieg do pociągu. Do tej pory myślałam, że bieg do autobusów czy tramwajów ZTM w Warszawie powinien być nową konkurencją olimpijską, jednak teraz stwierdzam iż poważnego konkurenta ma w biegu do pociągu south-eastern…. :) Po drodze spotkałam nowo poznaną au pair z Czech. Bardzo nieśmiała, małomówna ale zawsze dobrze mieć towarzystwo zwłaszcza jeśli do lekcji jest jeszcze godzina i trzeba jakoś ją zagospodarować. Stacja Maidstone East staje się moim drugim domem. Niedługo panowie sprzedający bilety będą mówić „to znowu ty?” . No ale co zrobić jeśli to jest najbliższe miasto mające więcej niż 4 ulice…. 

   Pierwszy dzień w szkole. Niczym 1 września  2000 roku gdy stałam na dziedzińcu w szkole podstawowej czekając na rozpoczęcie roku. Jak będzie? Czy będę najmłodsza jak zawsze? Czy nauczyciel będzie na tyle dobry, że zachęci mnie i innych do nauki?

   Nie było dzwonka. Tak bardzo za nim tęsknie po tych 4 miesiącach! Ehhh… Ale za to jestem bardzo zadowolona z grupy. Czy może być lepsza mieszanka narodowościowa? Ludzie z całego świata, od Nepalu przez Bułgarię, Węgry, Polskę, Czechy, Francję, Hiszpanię aż po Argentynę. Każdy ma inny akcent, różnimy się kolorem skóry czy kształtem oczu, ale nikomu to nie przeszkadza, nie znamy się prawie wcale, spędziliśmy razem dopiero 3 godziny, przed nami jeszcze 29 tygodni. 29 spotkań. Co najmniej 87 godzin.Zapowiada się ciekawie. Nawet bardzo ciekawie.

   Wczoraj była pełnia księżyca. Ale niebo było zachmurzone. Szkoda. Lubię pełnię.








takie tam w makdonaldzie. ^^

3 komentarze:

  1. No to fajnie, że trafiłaś na dobrą grupę :D ja swoją też lubię pomimo znacznej różnicy wieku i poglądów. nawet nauczyciel ujdzie :3
    a co do angielskiego mcdonalda - byłam raz i chyba nie wrócę, tam jedzenie wydaje się być jeszcze gorsze niż w Polsce (a jadłam tylko frytki!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha xd w mc donaldzie frytki są zawsze najgorsze, jak takie robaczki ^^

      Usuń
  2. dopiero zobaczyłam że dodałaś nowego posta :p przeczytałam pierwszy akapit i wybuchłam śmiechem xd ta nieszczęsna liczba 28... ehhh... :p skąd ja to znam? :p no ale jak widać klątwa tej liczby chyba minęła bo mimo to że obudziłaś się o 6:28 to dzień był całkiem udany :) czekam na nastepny post :) a jak już jesteśmy przy temacie gimnazjum to --> Bu$kA :D

    OdpowiedzUsuń