Marzenia się spełniają czyli kocham moich hostów.
Jednym z głównych tematów moich rozmów z hostem jest piłka
nożna. Niestety jest on kibicem ManU ( ciężko jest się powstrzymać od
wykrzyknięcia ‘Who the f**k are Man United?!’ ^^), ja wolę Arsenal Londyn. O
mojej miłości do londyńskiej drużyny moi hości wiedzą w zasadzie odkąd
przyjechałam do UK. Zainspirowało ich to do zrobienia mi prezentu na gwiazdkę.
Tak więc dnia 8 grudnia 2012 roku byłam na meczu Arsenal Londyn – West Bromwich
Albion!!! Oczywiście w Londynie na Emirates Stadium, najpiękniejszym stadionie
świata!!! Mogłabym zachwycać się godzinami konstrukcją i wielkością stadionu (
który jest trzecim co do wielkości stadionem w Anglii po Wembley i Old
Trafford).
Arsenal w ostatnim czasie ma kryzys formy, po odejściu
czołowych zawodników jakoś nie mogli się otrząsnąć i stanąć na nogi, 7 miejsce w tabeli, seria przegranych
meczy… Ale wierzę, że to już za nami. Mecz był świetny! Kanonierzy mięli
zdecydowaną przewagę, kilka pięknych okazji do strzelenia bramek. Bardzo się
cieszyłam, że wygrali właśnie wtedy kiedy byłam na ich meczu, myślę, że byłabym
odrobinę zawiedziona gdyby przegrali z WBA. Więc było 2:0. Śmiało mogłoby być
więcej gdyby strzały były celniejsze. Owe 2 gole były karnymi. Oba strzelił
Arteta (26’ i 64’). Po meczu nie odbyło się bez spekulacji o niesłuszności
podyktowania przez sędziego pierwszego karnego. Santi Cazorla miał ‘zanurkować’
nie będąc nawet dotkniętym przez obrońcę WBA. Niestety siedziałam przy
przeciwnej bramce więc z mojego punktu widzenia wyglądało to groźnie.
Tak czy siak cieszę się, że wygrali i ja
mogłam to zobaczyć :)